Co warto zobaczyć w Bangkoku – moje wrażenia ze stolicy Tajlandii
Muszę przyznać, że Bangkok wywołuje we mnie mieszane uczucia. Dla turystów przylatujących prosto z Europy, zderzenie z azjatycką metropolią może być nieco brutalne. Wielu ludzi radzi – tylko zajrzyjcie i szybko uciekajcie na wyspy. Dla tych, którzy trafiają tu po kilku lub kilkunastu tygodniach azjatyckich podróży, to miasto może być naprawdę przyjazne. Trzeba tylko złapać jego rytm.
Tegoroczny pobyt był moim drugim w stolicy Tajlandii. Wróciłam do Azji po trzech latach nieobecności i na nowo chłonęłam wrażenia już od samego lotniska. Zdążyłam już zapomnieć, jak duże to miasto i nie pamiętałam o własnych radach, którzy udzielam na blogu, że warto mieć ze sobą mapkę z zaznaczonym hotelem, w którym mamy rezerwację, bo taksówkarz może mieć problem z dotarciem na miejsce. Lotnisko jest świetnie zorganizowane. Jeśli decydujesz się na dotarcie do centrum taksówką, pobierasz numerek, ustawiasz się w kolejce i po chwili zostaje Ci przydzielony kierowca. Poszliśmy grzecznie za naszym, zapakowaliśmy bagaże do samochodu, pokazujemy adres i… widzę pustkę w oczach kierowcy. Wyraźnie nie ma pojęcia, gdzie ma nas zawieźć. Nie wiem, czy nie zna naszego alfabetu, czy tylko nazwa ulicy nic mu nie mówi. Próbujemy coś jeszcze tłumaczyć, że to Chinatown, ale to niewiele pomaga. Wreszcie dostrzegamy radość na twarzy Taja – wpadła na pomysł! Prosi o telefon do hotelu – rozwiązanie proste, ale skuteczne. Już wiemy, że dotrzemy na miejsce. 🙂
Bangkok – moje pierwsze wrażenia
Rozglądam się przez okno taksówki – beton, wszędzie beton. Szeroka autostrada (kilka pasów w każdą stronę – zastanawiam się głośno, ile właściwie, a mój mąż podpowiada „tyle jest pasów, ile zmieści się samochodów” – no tak, Azja), a dookoła widać bloki – duże, średnie i te zupełnie wielkie. Stare rozpadające się hangary i te nowoczesne drapacze chmur. Widać wyraźnie, że architekci starają się w przypadku nowych budynków wprowadzić do otoczenia nieco zieleni. Na wielu tarasach i dachach widać kikuty pojedynczych drzew, ale wrażenia to nie zmienia – betonowa dżungla. Po zjeździe z autostrady wjeżdżamy pomiędzy budynki – moją uwagę przykuwają wszechobecne kable – setki zwoi wiszą wzdłuż ścian. Na chodnikach przechodnie, ale też stragany, garkuchnie, stołki barowe, krawcy – gwar, tłok, hałas. Pierwszego wieczoru po przylocie z niepewnością spoglądam na stragany z jedzeniem – serio mam tu jeść? Te stare ceraty na stolikach nie robią zbyt dobrego wrażenia… No i co z zasadami higieny? Po pierwszym śniadaniu obawy znikają – zajadam na stojąco pyszne pierożki z krewetkami, poprawiam dim sumami z czarnym sezamem, popijam świeżo wyciśniętym sokiem z granatu i zaczynam łapać rytm. Bo do chaosu Bangkoku można się przyzwyczaić. Można w tym mieście znaleźć miejsca schronienia przed ulicznym gwarem. Trzeba tylko wiedzieć, co warto zobaczyć w Bangkoku.
-
Zobacz Wielki Pałac i Świątynię Szmaragdowego Buddy
Ten kompleks pałacowo-świątynny po prostu trzeba zobaczyć, bo jest to naprawdę imponujący przykład tajskiej sztuki i towarzyszącego jej królewskiego przepychu. Wewnątrz można zobaczyć freski opowiadające sceny z Ramakien, tajskiego eposu narodowego; pokrytą złotymi płytkami stupę Phra Si Rattana; mozaiki z tłuczonej porcelany i ozdoby z macicy perłowej; wreszcie słynnego szmaragdowego Buddę – 75 cm rzeźby powstałej z jednego kawałka kamienia. W Wielkim Pałacu nie mieszka już obecny król, ale odbywają się tam oficjalne uroczystości i spotkania z najważniejszymi postaciami światowej polityki.
-
Przepłyń się po rzece Menam
Rejs po rzece to doskonały sposób obejrzenia miasta bez stania w korkach. Wzdłuż rzeki można podziwiać zarówno zabytkowe kompleksy świątynne i stare zabudowania, jak i nowoczesne drapacze chmur. Po rzece kursują regularne promy, na które bilet kosztuje kilkadziesiąt bathów. Za 1100 bathów można wynająć na godzinę prywatną łódkę.
-
Zjedz w Chinatown
Chińskie dzielnice zawsze mają swój klimat. Bez względu na to czy jesteś w Chinatown w Singapurze, San Francisco, Sydney czy Bangkoku będziesz zobaczysz czerwone lampiony, kiwające się chińskie figurki i zjesz dim sumy, pierożki won ton lub kaczkę po pekińsku. Ta przewidywalnośc ma jednak swoje plusy, tym bardziej im bardziej jeśli lubisz chińską kuchnię.
-
Odwiedź buddyjską świątynię Wat Po
Wat Po, czyli Świątynia Leżącego Buddy jest najstarszą w Bangkoku. Można w niej zobaczyć posąg Buddy w pozycji leżącej o długości 46 metrów i wysokości 15 metrów.
-
Pospaceruj w okolicy Parku Dusit
Dzielnica Dusit, jest nieco inna niż pozostałe dzielnice Bangkoku. Znajduje się tu obecna siedziba króla, a także wiele budynków rządowych. Ulice są bardziej puste, jest znacznie czyściej i przestronniej. Nam niestety nie udało się odwiedzić Pałacu Vimanmek, największego na świecie budynku postawionego z drewna tekowego (był zamknięty), a podobno warto te królewskie wnętrza zwiedzić. W okolicy jest także ogród zoologiczny, w którym można zobaczyć między innymi wiele rodzajów dzioborożców.
-
Odpocznij w Parku Lumpini
Park Lumpini to zdecydowanie miejsce, w którym można odpocząć od miejskiego gwaru. To taki tajski Central Park. Zielona enklawa pomiędzy wieżowcami. My wybraliśmy się tam poleżeć na trawie i poczytać, ale spotkała nas miła niespodzianka. W Parku odbywał się właśnie lokalny festyn. Żałowałam bardzo, że zjadłam wcześniej śniadanie, bo na licznych stoiskach można było spróbować setek tajskich specjałów. Od tajskiej klasyki jaką jest pad thai, przez świeże owoce i ryby, aż do pieczonych w całości prosiaków. 🙂
-
Zachwyć się zachodem słońca nad Wat Arun
Ośmioletni siostrzeniec mojego męża na widok zdjęcia Wat Arun zawołał: „O! Mała wieża Eiffla”. 🙂 A tak na poważnie – to chyba najładniej zdobiona buddyjska świątynia w Bangkoku. Nie namawiam do zwiedzania wszystkich świątyń w tym mieście, bo to zadanie raczej dla pasjonatów, ale tę budowlę warto zobaczyć choćby z zewnątrz.
-
Spotkaj backpackersów z całego świata na nocnym targu przy Khao San
Szczerze mówiąc, to miejsce nie zrobiło na mnie wielkiego wrażenia, ale ulica Khao San jest tak znana, że trudno o niej nie napisać i pewnie, podczas bytności w Bangkoku trzeba tam zajrzeć, żeby się samemu przekonać, czy nam przypadnie do gustu. To miejsce, gdzie przy ulicznym jedzeniu imprezują wielbiciele nocnych wrażeń, więc jeśli nie jesteś typem kochającym balangi, poszukaj hotelu raczej w innej części miasta.
-
Zobacz panoramę miasta z któregoś ze sky barów
Jak w każdym większym mieście, tak w Bangkoku, takich punktów widokowych jest kilka. Internauci polecają sky bary w hotelu Vertigo (61 piętro) czy hotelu Baiyoke (83 piętro). My odwiedziliśmy ten w hotelu Lebua at State Tower, położony na 63 piętrze. Przyznam szczerze, drinki są mega drogie – powyżej 500 BTH, bar dość zatłoczony i obsługa nieco „popędza”, ale widok na rzekę i na miasto robi wrażenie.
-
Odwiedź jeden z pływających targów
To jedna z najpopularniejszych atrakcji Bangkoku, a mimo to za pierwszym razem zabrakło mi na nią czasu, a za drugim razem przekombinowałam. Targów jest kilka – warto wybrać się z samego rana, wynająć łódź i zjeść śniadanie kupione od jednego z licznych „rzecznych sprzedawców” Najpopularniejszy wśród turystów jest Damnoen Saduak – targ położony prawie100 km od miasta. Zorganizowaną wycieczkę można kupić pewnie w każdym hotelu. Spotkałam się jednak z opiniami, że to miejsce zrobiło się bardzo sztuczne, ze względu na ogromną ilość turystów. Miałam zamiar zwiedzić Khlong Lat Mayom, położony w mieście i podobno bardziej autentyczny, ale niestety za późno doczytałam, że działa tylko w weekendy… Będę musiała do Bangkoku wrócić. 🙂
Bangkok – Informacje praktyczne:
- Na nocleg polecam wybrać któryś z hoteli w dzielnicy Silom. Jest blisko rzeki i jest świetnie skomunikowana z innymi częściami miasta. My spaliśmy w Lebua, ale szczerze mówiąc, poza rewelacyjną, ale drogą restauracją, sam hotel nie zrobił na mnie wrażenia. Stosunkowo blisko do większości atrakcji jest też z Chinatown.
- Taksówka z lotniska do miasta kosztuje około 400-500 BT (50 BTH dla kierowcy, 70 BTH opłata za autostradę i reszta wg licznika)
- Tuk-tuki są dostępne na każdym rogu. Ceny zależą od dystansu do pokonania i umiejętności negocjacyjnych – między kilkadziesiąt a kilkaset bathów.
- Po mieście można tez poruszać się sky trainem lub promami rzecznymi.
- Jedzenie jest dość tanie – pad thai w zwykłej restauracji kosztuje około 120-140 BTH, (na ulicy taniej), więcej trzeba zapłacić za piwo.