9 rad jak zwiedzać miasto
Zdarzyło Wam się kiedyś poczuć podczas zwiedzania, jakbyście byli na wycieczce typu „Pięć stolic w trzy dni” – proszę Państwa na lewo wieżą Eiffla – nie szkodzi, że Państwo po prawej nie widzą – Państwo zobaczą w nagrodę Big Bena…?
- Paryż – wieża Eiffla
- Londym – Big Ben
Szczególnie podczas krótkich wypadów łatwo jest wpaść w pułapkę podejścia: „Muszę zobaczyć wszystko, co jest do zobaczenia, bo nie wiem czy jeszcze kiedyś tu przyjadę”. Pamiętam jak wiele lat temu pozwoliłam mojej siostrze zaplanować nasz jednodniowy wyjazd do Paryża. Mieszkałam wtedy w Brukseli. Rodzina przyjechała mnie odwiedzić i kiedy okazało się, że TGV jedzie do stolicy Francji w niecałe dwie godziny, oczywiście postanowiliśmy pojechać. Lato, ponad trzydzieści stopni na termometrze, a moja siostra ciągnie nas od grobu Chopina na Pere Lachaise, do Luwru, z Luwru na Pola Elizejskie, do Łuku Triumfalnego, pod wieżę Eiffla. Potem oczywiście do Muzeum d’Orsay, bo przecież „nie możemy nie zobaczyć impresjonistów” i dalej na Montmarte pod Sacre Coeur i Moulin Rouge. Mój mąż dotrzymuje jej kroku, a za nimi ja i moja mama – z wywieszonymi językami, głodne, zmęczone i z każdą minutą coraz bardziej wkurzone.
I mogłabym tu teraz ponarzekać na Dorotę, gdyby nie to, że wiem, że czasem sama mam tendencję do odhaczania z podobnym zapałem przewodnikowych atrakcji. Podczas zwiedzania Nowego Jorku też przeczołgałam mojego męża od Statuy Wolności na Most Brookliński („bo przecież nawet Stachura śpiewał”) i na giełdę, żeby zrobić fotkę bykowi (Po co!?!). Oczywiście wszystkie te miejsca były zalane podobnymi do mnie szaleńcami z aparatem, a z każdym moim kolejnym ujęciem Adam tracił zapał do dalszej wędrówki.
Co więc zrobić? Jak znaleźć kompromis? W końcu między innymi po to jedzie się do Rzymu, żeby zobaczyć Coloseum, a do Londynu Big Bena. Odpuścić sobie? Zamiast stać w kolejce do Notre Dame, napić się kawy i zjeść croissanta?
- Sacre Coure na paryskim Montmartre
- Barcelona – jakiś projekt Gaudiego trzeba zobaczyć – tu Casa Mila
- Widok z London Eye
Poniżej 9 rad, jak zwiedzać, żeby przeżyć zwiedzanie i być zadowolonym po powrocie:
-
Sprawdź, co polecają Ci, którzy już tam byli.
Wiem, że nie wszyscy lubią czytać przewodniki i nie każdy przygotowuje się kilka tygodni przed podróżą, niektórzy wolą iść na żywioł – ale polecam popytać znajomych, sprawdzić popularne portale podróżnicze lub blogi, czy choćby przekartkować przewodnik w samolocie (jak mój mąż). Jeśli tego nie zrobisz, może się okazać, że obraz Twojego ulubionego malarza wisiał w kościele obok którego przechodziłeś przynajmniej piętnaście razy i nie wstąpiłeś, a oceanarium do którego stałeś w kolejce pół dnia, jest o wiele mniej ciekawe niż cztery inne, które widziałeś wcześniej. Czasem możemy ocenić coś inaczej niż popularny bloger, ale też nie zawsze trzeba uczyć się na własnych błędach.
-
Zastanów się, co Cię interesuje.
Nie co interesuje tatę, babcię, panią z historii czy sąsiada, ale ciebie. Oczywiście, że przed wyjazdem do Londynu wszyscy będą wysyłać Cię do British Museum, ale jeśli zamiast kamienia z Rosetty wolisz zobaczyć brytyjskie klejnoty koronne, wybierz Tower of London. A jeśli starczy Ci czasu na pójście także do British Museum, zastanów się, czy na pewno chcesz obejrzeć każdą salę – może lepiej skoncentrować się na tej części kolekcji, która Cię naprawdę interesuje. Zobaczysz mniej, ale zapamiętasz więcej.
-
Wybierz z listy możliwych atrakcji zróżnicowane propozycje.
Nawet jeśli jesteś wielkim wielbicielem sztuki, to zwiedzanie Muzeum d’Orsay zaraz po Luwrze może być sporym wyzwaniem. Może lepiej zaplanuj na popołudnie spacer po Montmartrze, czy rejs Sekwaną. Będzie mniej intensywnie, ale zagwarantujesz sobie więcej różnorodnych wspomnień. Sprawdź, co nietypowego można zobaczyć w danym mieście – w Lizbonie muzeum azulejos, w Berlinie parlament, w Monachium muzeum BMW, w Sztokholmie muzeum okrętu Vasa – to są rzeczy, które na pewno zapamiętasz i będą Ci się zawsze z tymi miastami kojarzyły.
- Bundestag
- BMW
- Muzeum okrętu Vasa
- Sprawdź, w jakie dni muzea są otwarte, a w jakie są za darmo i gdzie warto kupić bilet przed przyjazdem.
Trochę bez sensu tłuc się gdzieś przez pół miasta, żeby na miejscu dowiedzieć się, że dziś nieczynne. W dobie Internetu sprawdzenie tego zajmie chwilę, a zaoszczędzi sporo czasu. Wejście za darmo może być często dobrą okazją żeby trochę zaoszczędzić, ale warto pamiętać, że niektóre popularne miejsca są w ten dzień jeszcze bardziej zatłoczone niż zwykle. My wybraliśmy się tak kiedyś do Luwru i zobaczyliśmy tylko głowę Wenus z Milo – resztę zasłaniały plecy japońskich turystów. Udało nam się za to zwiedzanie Muzeów Watykańskich – kupiliśmy bilet wcześniej przez Internet i zaoszczędziliśmy dzięki temu ładne dwie godziny czekania w kolejce przed kasą.
- Postaraj się mieszkać w centrum lub dzielnicy, która wydaje Ci się najciekawsza.
To oczywiście rada, która może być czasem trudna ze względów finansowych, ale jeśli mieszkasz w Barcelonie w Barri Gotic, a w Lizbonie w Alfamie, to nie tracisz czasu na codzienne dojazdy, możesz chłonąć atmosferę starego miasta nawet kupując jogurt w spożywczaku. 😉 No i masz szansę wstać rano i sfotografować coś, zanim inni turyści dojadą na miejsce…
- Jeśli to możliwe, spaceruj, zamiast jeździć komunikacją.
Nie ma lepszego sposobu na poznanie miasta niż spacery. Z okiem metra niewiele widać :). Jeśli nie lubisz chodzić, pomyśl o rejsie łódką, w wielu miastach jest to możliwe, a widoki od strony rzeki często są bardzo ciekawe.
- Zaplanuj trasę.
Dobrze zaplanowana trasa spaceru, pozwoli Ci zwiedzić miasto bez miotania się od jednej atrakcji do drugiej. Bardzo lubię trasy spacerów zaplanowane w przewodnikach Pascala z serii „Dookoła świata”. Zwykle taki spacer wiedzie przez wybraną dzielnicę, a w przewodniku są informacje także o mniej znanych mijanych obiektach, które normalnie pewnie z braku czasu wypadłyby z listy „must see”. Czasem jest to jakaś ciekawa architektonicznie kamienica, czasem kawiarnia, w której przesiadywał znany pisarz, a czasem tylko stara inskrypcja na murze lub ładny punkt widokowy na miasto. W przypadku takiego spaceru można wiele rzeczy zobaczyć „przy okazji”.
- Zrób coś, co zostanie Ci w pamięci – niekoniecznie tylko zdjęcia.
Zjedz coś lokalnego. Nic tak nie smakuje, jak pasteis de belem w zabytkowej lizbońskiej kawiarni czy paella w Barcelonie. Trudno z tym dyskutować 😉 Jeśli lubisz zakupy, pójdź na lokalny targ, jeśli muzykę, posłuchaj fado przy kolacji w Alfamie, jeśli jesteś kibicem, sprawdź czy można obejrzeć mecz na Santiago Bernabeu. To na pewno sprawi, że wspomnienia z tego wyjazdu nie zleją się za pól roku z innymi.
- Daj się ponieść chwili.
Miej oczy otwarte. Czasem zdarzy się, że zachwyci Cię widok nad rzeką, ławka w parku z widokiem na fontannę, śniadanie w kawiarni za rogiem. Tak Ci się spodoba, że będziesz chcieć zapomnieć o planie i posiedzieć dłużej – zostań i posiedź! To też będzie fajne wspomnienie.