Aveiro – portugalska Wenecja?
Jak to mówią? Reklama dźwignią handlu? Z pewnością tym, co potrafi rozruszać turystykę, jest dobra nazwa czy hasło reklamowe. Nie wiem, kto nazwał Aveiro portugalską Wenecją, ale wiem, że na turystów to działa. Na mnie też zadziałało. W sumie było co robić w Porto i nie musieliśmy jeździć na wycieczki poza miasto, ale „portugalskiej Wenecji” się nie oparliśmy. Być tak blisko i nie zobaczyć? No nie można!
Jak dojechać do Aveiro?
Z samego rana ruszyliśmy więc na dworzec kolejowy. Pociąg z Porto w stronę Aveiro przejeżdża i przez São Bento, i przez główną stację kolejową Campanha, ale nam najbardziej po drodze było jechać ze stacji General Torres w Vila Nova de Gaia. Linha de Aveiro jeździ co pół godziny, więc nie musieliśmy długo czekać. Bilet w obie strony kosztował 7,5 euro od osoby. Kupiliśmy go w automacie na dworcu. Co prawda automat nie jest zbyt intuicyjny i każdy bilet trzeba kupować osobno, ale jakoś daliśmy radę. (Uwaga! Bilet należy skasować przed wejściem do pociągu).
Co robić w Aveiro?
Po 50 minutach podróży wysiedliśmy na stacji kolejowej w Aveiro. Obok nowego dworca, stoi zabytkowy budynek stacji kolejowej z XIX wieku, który warto zobaczyć, ze względu na zdobiące go piękne azulejos.
Później ruszyliśmy Av. Dr. Laurenco Peixinho do centrum miasta. Spacer trwał około 15 minut. Starówka zaczyna się po minięciu dużego ronda i wtedy można zgubić się w małych zabytkowych uliczkach i podziwiać kolorowe kamienice.
Jeśli chodzi o kanały, które były dla nas głównym magnesem, to okazały się być rozczarowaniem. Owszem, na wodzie unoszą się „moliceiros“ – tutejsze gondole przewożące turystów, ale już po krótkim spacerze zorientowaliśmy się, że najładniejszy kawałek trasy, to właśnie ten, gdzie gondole ruszają w rejs. Potem niewiele specjalnego wzdłuż kanałów widać. Warto pospacerować, ale płacić kilka euro za rejs, raczej nie warto. Poszliśmy jeszcze zajrzeć na lokalny targ rybny, ale dotarliśmy tam trochę za późno i sprzedawcy właśnie pakowali swoje stoiska.
Ovos Moles
Nie pozostało nam nic innego, jak po przyjemnym spacerze usiąść na jednym z małych, uroczych placyków i napić się kawy. Oczywiście spróbowaliśmy także lokalnego specjału – ovos moles. Co to takiego? Malutkie wafelki, najczęściej w kształcie muszli, wypełnione mocno jajecznym kremem. Nawet smaczne, ale uprzedzam – najeść się tym nie da. 🙂
Czy warto wybrać się do Aveiro? Jeśli jesteście w Porto na dłużej niż trzy dni i macie czas, to warto. Nie spodziewajcie się jednak Wenecji. Aveiro to urocze, kolorowe miasteczko z ładnymi kamieniczkami i przytulnymi placykami, jakich pewnie w Portugalii więcej. Kanały nie są zbyt imponujące i poza tym, że ładnie wyglądają na zdjęciach, wielka atrakcja to to nie jest. Przez Aveiro droga prowadzi jednak do małej rybackiej wioski Costa Nova, a tam podobało mi się bardziej. Ale tym przeczytacie w kolejnym poście.