Zwiedzam Szwajcarię – 7 rzeczy, które warto zrobić w Gryzonii
Co zobaczyć w Gryzonii
Zwykle moją bazą wypadową w Szwajcarii był Fryburg, położony na zachodzie kraju. Rozciągająca się na wschodzie Gryzonia, największy szwajcarski kanton, nie była więc oczywistym celem jednodniowych wycieczek. Jest to jednak region mający do zaoferowania tyle atrakcji, że nie sposób go ominąć. Udało mi się odwiedzić Graubünden (tak brzmi niemiecka nazwa kantonu) dwa razy i mogę napisać z pełnym przekonaniem – tych widoków nie da się zapomnieć. Poniżej przedstawiam najciekawsze miejsca regionu – jest to oczywiście lista subiektywna i niekompletna, ale spokojnie może stać się punktem wyjścia to poznania tego niezwykłego obszaru.
-
Pokonaj pociągiem Bernina Express trasę Kolei Retyckich wpisaną na listę UNESCO.
Szwajcarskie koleje znane są na całym świecie ze swej wyjątkowo sprawnej organizacji i malowniczych, górskich tras. SBB – szwajcarska kolej, poza regularnymi połączeniami, oferują turystom osiem niezwykłych tras panoramicznych. Najsłynniejsze z nich to Glacier Express, jadący z Davos lub St. Moritz położonych w Gryzonii do Zermatt, w kantonie Wallis oraz właśnie Bernina Express jadący ze stolicy Gryzonii Chur do włoskiego Tirano.
Odcinek z Thusis do Tirano, pokonywany przez Koleje Retyckie, jedna z piękniejszych tras kolejowych na świecie, został w 2008 roku wpisany na listę UNESCO. Jakiś czas temu udało mi się odbyć wycieczkę tym pociągiem i zapewniam Was, że widoki są niesamowite. Pociąg podczas podróży trwającej ponad cztery godziny pokonuje 55 tuneli i 196 mostów, w tym skalny wiadukt Landwasser, czy okrągły Brusio.
Jedzie przez dolinę Abula, mija szmaragdowe górskie jeziora i wspina się na przełęcz Bernina, na wysokość 2253 m n.p.m. Na stacji Alp Grüm można wysiąść z pociągu i podczas krótkiego postoju podziwiać alpejskie szczyty, takie jak lodowiec Palü i dolinę Poschiavo.
Pociągi obsługujące tę trasę, mają ogromne, panoramiczne okna, w których szyby obejmują także część sufitu – widoki są więc rozległe. Takie okna mają tę wadę, że nie można ich otwierać, więc fotografowanie raczej nie ma sensu. Najpierw mnie to zmartwiło, ale później w sumie cieszyłam się, że z czystym sumieniem mogę oddać się podziwianiu krajobrazu. 🙂 UWAGA! Trasy panoramiczne to jedyne trasy w Szwajcarii, na które należy rezerwować bilety. Warto zadbać o to wcześniej, bo zdarza się, że miejsc brakuje. Więcej informacji o Bernina Express znajdziesz na oficjalnej stronie Kolei Retyckich. Tak także możesz kupić bilet: https://www.rhb.ch/pl/panoramic-trains/bernina-express
-
Spotkaj jelenie w Szwajcarskim Parku Narodowym
Szwajcarski Park Narodowy, to najstarszy obszar chroniony w Alpach. W swoim naturalnym środowisku żyją tam lisy, świstaki, jelenie, kozice, a nawet koziorożce alpejskie. Turyści mogą wybierać spośród 21 tras, o łącznej długości 80 kilometrów. Propozycje tras i mapy można znaleźć na stronie parku: http://www.nationalpark.ch/en/.
Ja pokonałam łatwą trasę nr 1. Ze stacji kolejowej Zuoz, autobusem trzeba podjechać do wejścia do parku S-chanf, położonego na wysokości 1662 m n.p.m., a stamtąd, szlakiem wiodącym wzdłuż rzeki, do Alp Trupchun, na wysokości 2060 m n.p.m. Przez większość czasu idzie się zboczem, przez las iglasty, w dole mając rzekę. Szlak jest łatwy i bardzo przyjemny.
Jego przejście w tę i z powrotem zajmuje około 5 godzin. To nie jest trasa dla wytrawnych alpinistów, ale raczej przyjemny szlak rodzinny – można się przespacerować i pokazać dzieciom trochę prawdziwej przyrody.
Po drodze dwukrotnie spotkałam biegające po łące świstaki. W pewnym momencie usłyszałam dziwne odgłosy – dobiegające z oddali ryki. Jak się później okazało, wrzesień to czas, kiedy jelenie odbywają tu swoje rykowiska. Za pierwszym razem, obserwując ludzi, wypatrujących czegoś przez lornetkę, udało mi się dostrzec pasące się zwierzęta na sąsiednim zboczu – dość daleko, więc do ich podglądania wykorzystałam zoom w aparacie. Później z większą uwaga rozglądałam się dookoła, wierząc w to, że faktycznie można tu spotkać jakieś zwierzęta. No i udało mi się dostrzec na pobliskich polanach jeszcze pięknego jelenia z imponującym porożem i pasącą się łanię.
-
Odwiedź Chur – najstarsze szwajcarskie miasto i stolicę kantonu
Podobno historia miasta sięga 5000 lat wstecz, a na tym terenie archeolodzy odnaleźli pozostałości z epoki kamienia łupanego. To ten region Szwajcarii, gdzie nadal w użyciu jest język retroromański, który utworzył się z używanej tutaj łaciny. Historia tamtejszego biskupstwa zaczyna się w 450 roku, a tamtejsza katedra pochodzi z XII wieku. Warto przespacerować się po zabytkowych uliczkach starówki i wejść na mury, skąd rozciąga się ładna panorama miasta. Wielbicielom dziczyzny z pewnością zasmakuje podawany tutaj gulasz z dzika z kasztanami. Chur to także, ze względu na dogodne połączenia kolejowe świetna baza wypadowa do zwiedzania Gryzonii. I jeszcze ciekawostka dla wielbicieli „Obcego”. Można tutaj zwiedzić Giger Bar – zaprojektowany przez pochodzącego stąd H.R. Gigera, autora scenografii do wspomnianego filmu.
-
Poszukaj świstaków i koziorożców na trasie z Muottas Muragl do Alp Languard
To, za co lubię Szwajcarię najbardziej, to fakt, że bez nadludzkiego wysiłku można tu pokonywać przepiękne alpejskie trasy. Ilość i różnorodność kolejek górskich jest imponująca. Dla ludzi starszych, czy niepełnosprawnych kolejka może być początkiem i końcem wycieczki. Dla entuzjastów gór w kiepskiej formie, jak ja, może być pewnym ułatwieniem. Taka właśnie jest trasa z Muottas Muragl do Alp Languard. Z Punt Muragl (stacji kolejowej lub przystanku autobusowego o tej samej nazwie) bardzo szybko dociera się do stacji początkowej funikularu, który w ciągu 10 minut pokonuje trasę na szczyt Muotas Muragl (2454 m n.p.m.). Od razu po wyjściu z wagonika, widoki powalają, a potem jest już tylko lepiej.
Najpierw przyjemne, łagodne zejście Margun, na wysokość 2338 m. Tam droga się rozdziela – można dotrzeć do Alp Languard trasą nr 9, tzw. Panoramaweg, która wiedzie łagodnie po zboczu mniej więcej na wysokości 2200-2300 metrów. Można wybrać szlak nr 10 (Klimaweg) i wspiąć się do schroniska Segantini, które zbudowano na wysokości 2731 m. W nadziei, że wyżej będzie większa szansa spotkać koziorożce alpejskie, które podobno bardzo lubią tę okolicę, wybieramy trudniejszą trasę – czego się nie robi… Widoki przez cały czas są niezwykłe, o czym możecie się przekonać, oglądając zdjęcia. Podejście momentami dość strome, ale skoro jakoś dałam radę – to znaczy, że da się to zrobić. W schronisku przerwa na gorącą herbatę i tartę ze śliwkami, a później trasa w dół, to końcowej stacji kolejki krzesełkowej na Alp Languard (2325 m).
Ta część drogi jest nieco mniej widokowa – jest sucho i kamieniście – chwilami przy pokonywaniu skalnych zakrętów przydają się rozwieszone łańcuchy – szczególnie komuś z lękiem wysokości (znowu ja :)). Podobno te okolice zamieszkuje aż 1700 koziorożców, których wizerunek stał się herbem Gryzonii. Tym razem nie udaje mi się niestety spotkać żadnego, świstaki urządzają natomiast na moją część prawdziwy pokaz ostrzegającego świstania. W pewnym momencie mijam łąkę, na której jest ich chyba z dziesięć i razem wesoło hałasują. Przejście całej trasy to około 3,5 godziny. Później zjeżdżam wyciągiem krzesełkowym do Pontresiny – kolorowej miejscowości niedaleko St. Moritz.
- W górę
- Takie widoki!
- Szwajcarski design
-
Wjedź kolejką na Diavolezzę i zobacz najwyższe szczyty Gryzonii.
Autobus z Pontresiny zabiera chętnych do przystanku Bernina Diavolezza, skąd rusza wagonik na szczyt lodowca Diavolezza (2978 m n.p.m.). Przy dobrej pogodzie łatwo tu przekroczyć magiczną linię 3000 m, bo na najbliższy trzytysięcznik, Sass Queder o wysokości 3066 m można dostać się już po kilkunastu minutach wspinaczki. Mi jednak nie dopisuje pogoda. We wrześniu na Diablicy leży już śnieg, a tego dnia, kiedy tam jestem widoczność też jest kiepska i widać jedynie pobliski lodowiec. Nie udaje mi się dostrzec widocznych stąd zwykle Piz Bernina (4049 m) i Piz Palü (3900 m). Jeśli jednak ktoś wybierze się tutaj latem, to z pewnością będzie mógł zobaczyć kilkanaście okolicznych alpejskich rekordzistów. Aktualna pogodę i ceny biletów można sprawdzić tutaj: https://www.diavolezza.ch/en/
-
Polansuj się w najbardziej znanych szwajcarskich kurortach – Davos i St. Moritz.
Te niewielkie miejscowości (St. Moritz to około 5 tys. mieszkańców, a Davos około 11 tys.) ze względu na swoje przepiękne położenie stały się jednymi z najbardziej popularnych kurortów narciarskich. Choć może „popularny” to niewłaściwe słowo, bo lokalne ceny raczej nie napędzają masowej turystyki. Za to najbardziej luksusowe marki świata takie jak Prada czy Chanel, mają na wąskich uliczkach tych małych wiosek swoje butiki. Całe szczęście oglądanie nic nie kosztuje – można zrobić sobie spacer głównym deptakiem, fundując sobie jedynie lekki dysonans poznawczy.
-
Odwiedź klasztor benedyktynów św. Jana w Müstair
Na terenie Gryzonii znajduje się jeszcze jeden obiekt z listy UNESCO. W dolinie Müstair odwiedzić można benedyktyński klasztor, którego historia sięga XII wieku. We wnętrzach do dziś można podziwiać zabytki sztuki romańskiej. Tego punktu nie udało mi się zrealizować, ale to jest doskonały powód, żeby do Gryzonii wrócić. 🙂
- Park Narodowy
- Park Narodowy
- Park Narodowy
- Alp Trupchun
- W Parku Narodowym
- Szarotka
- Okolice Muottas Muragl
- Okolice Muottas Muragl
- Okolice Muottas Muragl
Informacje praktyczne:
- Bilety kolejowe zarówno na pociągi, jak i na górskie kolejki są drogie, ale część górskich hoteli oferuje w pakiecie z noclegami kartę upoważniającą do nieograniczonego korzystania z przejazdów na terenie Gryzonii. Warto zapytać o to, przy rezerwacji noclegu.
- Jeśli zamierzasz podróżować po Szwajcarii warto kupić jedną z opcji Swiss Pass. Bilet uprawnia do korzystania z połączeń zarówno kolejowych, jak i autobusowych i wodnych, a także do bezpłatnego zwiedzania szwajcarskich muzeów. Jeśli chodzi o górskie kolejki, to część z nich jest w ramach Swiss Pass bezpłatna, a na część przysługuje 50% zniżki. Informacje od dostępnych opcjach Swiss Pass można znaleźć tutaj: https://www.swiss-pass.ch
- Podczas pobytu w Gryzonii moją bazą wypadową była miejscowość Samedan, która ma dogodne położenie komunikacyjne i łatwo stamtąd dotrzeć zarówno na trasy Parku Narodowego w okolicach Zernez, jak i na alpejskie szlaki w okolicach Ponresiny czy St. Moritz.
- Jeśli ktoś lubi nocne rozrywki, to warto wiedzieć, że szwajcarskie wioski takowych nie oferują. Większość restauracji jest zamykana między 20.00, a 22.00, a po zmroku trudno jest znaleźć nawet otwarte punkty spożywcze czy stacje benzynowe – Szwajcarzy lubią spokój i nie zamierzają dla turystów z niego rezygnować, więc na nocne szaleństwa nie ma co się nastawiać.
- W całej Szwajcarii woda z kranu jest zdatna do picia.